Z początkiem XXI w. dobiegła końca kilkusetletnia i niezwykle ciekawa historia lubelskich cegielni. Historia, którą warto poznać i zachować w pamięci.
Artykuł przygotowany przez Piotra Lasotę z Ośrodka Brama Grodzka - Teatr NN w Lublinie w oparciu o wieloletni projekt "Lubelskie cegielnie. Materia miasta" oraz na podstawie prezentacji przygotowanej na konferencję z okazji Jubileuszu XX-lecia Zrzeszenia
_____________________________________________________
W 2010 r. zamknięta została ostatnia lubelska cegielnia należąca do Apolonii Palak. Wraz z nią zakończył się również pewien okres historyczny, trwający nieustannie od końca XII w.; choć jeszcze w 1967 r. na terenie miasta działało pięć cegielni: Czechówka Dolna, Czechówka Górna, Lemszczyzna, Sierakowszczyzna, Rekord.
Cegielnię Czechówka Dolna wspomina Tadeusz Krzęciewski:
W dzielnicy Czechów znajdowały się dwie cegielnie. Jedna była przy ulicy Drobnej, nazywała się Czechówka Górna. Patrząc według tego, co w dniu dzisiejszym możemy zobaczyć, to będzie po lewej stronie, jak się zaczynają wieżowce przy Kompozytorów Polskich, na górze. Ona jeszcze przed wojną istniała. Druga cegielnia, nazywała się Czechówka Dolna. Ona znajdowała się na rogu, pomiędzy ulicą Północną a ulicą Kosmowskiej. Tę cegielnię zaczęto budować gdzieś w 1952-1953 roku, tak żeby w 1954 roku, z okazji dziesięciolecia PRL-u, można było ją otworzyć. Były dwie kolumny – taka symboliczna brama wjazdowa. Na górze napis PKWN i portret Bolesława Bieruta. Zresztą plotka taka krążyła, że na otwarciu jakoby miał się on pojawić. Budowano tę cegielnię przez dwa czy trzy lata i miała ona być jedną z najbardziej nowoczesnych, zmechanizowanych na terenie najbliższym Lublinowi. Tam zawsze, jeszcze kiedy nie było na tym terenie zabudowy wielorodzinnej, górował budynek Szpitala Wojskowego przy ulicy Aleje Racławickie. Patrząc z takiej górki, gdzie się kończyła ta cegielnia, z przodu były szopy, w których się suszyło cegłę, tak zwaną surową. Trzeba było ją wysuszyć i później była transportowana do pieca. A po lewej stronie znajdował się taki plac, na którym leżała cegła skantowana, czyli przygotowana do transportu pod te szopy, żeby suszyć. W północnej części cegielni wydobywano glinę. Oczywiście łopatą, bo wszystko się odbywało ręcznie. Glinę wsypywali do takich wózków na szynach. To był przeważnie jeden wózek, więcej nie było potrzeba. Ręcznie pchano te wózki. Na niektórych cegielniach, jak były dwa czy trzy wózki, to był jeszcze koń, który to ciągnął. Potem transportowano glinę w pobliże miejsca, gdzie wsypywano ją do dołu. Tam był transporter taśmowy, taśma była gumowa, już napędzana odpowiednią przekładnią, silnik elektryczny. Tu robotnicy ręcznie wybierali glinę z wagonika i była ona transportowana. W tym dole było mieszadło, zalewano glinę wodą i mieszano. Może dzień, nawet dwa ta glina leżała, bo musiała odpowiednio namoknąć. Potem to ręcznie wydobywano z tego dołu, przywożono taczkami do formowania. Na odpowiednim stole leżała sterta mokrej gliny, o średnicy około metra. Panie z tego brały, jakby produkowały tak obrazowo mówiąc - bułki. Miały odpowiednie formy. Forma była zrobiona z drewna, do wyprodukowania jednorazowo dwóch cegieł. Przesypywane to było piaskiem. Później wrzucały te puce z całej siły w formy i takim szybkim ruchem, bzyk, odcinały nadmiar gliny, miały do tego specjalne narzędzie. Co bardziej sprawne panie, to prawie że truchtem biegły na plac, odwracały formę i wychodziły takie dwie cegiełki. Z powrotem biegiem i znowu to samo, i tak w kółko. Także ona mogła paręset cegieł wyprodukować w ciągu dnia. To była fizyczna, ciężka praca[1].
Cegielnie w XIX w.
1818 – 1826 Herszek Michlowicz
1826 – 1847 – Mendel Weintraub
1830 – 1834 - Szaul Mendel Fridliber
1843 – Moszek Hersz Grędow
? - Symek Cukierman
1848 – ? Josef Halpern
Prawdopodobnie wraz z zakończeniem działalności Josefa Halperna kończy się również działalność cegielni miejskiej. Oprócz powyższej cegielni, na terenie Lublina znajdowały się również inne obiekty tego typu, których stopniowo przybywało. W I połowie XIX w. ich liczba wahała się od trzech do ośmiu, co zależało zapewne od wielu czynników, jak chociażby popyt na usługi zakładów tego typu lub dostęp do gliny. Większość z tych obiektów znajdowała się na terenie II Cyrkułu, czyli tak zwanego miasta żydowskiego. Spis z lat 30. XIX w. informuje, że w mieście, oprócz cegielni miejskiej, działały zakłady należące do:3. Rubina Dieksteina
4. Mrozowicza
5. Mendla Szaula Fryclibera
6. Horodyńskiego
7. Pruszyńskiego.Dla przykładu, w latach 50. XIX w. cegły wyprodukowane w poszczególnych cegielniach sygnowano w sposób następujący:
Rozgold - R
Diekstein - D
Cygielman – C
Cukierman - P
Goldberg – T
Berek Cygielman – W.[3]
Cegielnie w XX w.
Lubelskie cegielnie w dwudziestoleciu międzywojennym
Już w roku 1917 sześć cegielni w Lublinie było w stanie wznowić produkcję. Pod koniec okresu międzywojennego wyrażano również chęć zamknięcia drugiej cegielni miejskiej, która już od roku 1930 znajdowała się w stanie stopniowej likwidacji, choć jeszcze w 1928 r. przewidywano znaczne profity, które może przynieść działanie takiej fabryki. W latach 30-tych XX w. została ona wydzierżawiona Herszowi Jojna Zylberowi[6], który zarządzał nią do 1939 r. Cegielnia ulokowana była na terenie dzielnicy Dziesiąta, zgodnie z prawem budowlanym, które zalecało umieszczanie takich zakładów poza granicami miasta.
2. Cegielnia Sierakowszczyzna, Izrael Jakub Brodt, ul. Unicka 14.
3.Cegielnia Kalinowszczyzna, Bronisław Zakościelny i Andrzej Stryjecki, ul. Kalinowszczyzna 8 /Unicka 9.[8]